Muzyka

niedziela, grudnia 16, 2012

Lęk

Siedząc w pustym pokoju czuła zdecydowanie przeciwstawne uczucia. Zastanawiała się czy to na pewno normalne zjawisko... jak można odczuwać zarówno spokój jak i ten pełen niepokoju lęk w swoim wnętrzu. Mówili jej, że to normalne. Mówili, że to nic dziwnego. Ale ona i tak właśnie w ten sposób się z tym wszystkim w środku czuła. Że tak nie powinno być. Że to w pewien sposób nie na miejscu. Oczekiwali od niej, że będzie pełna zdecydowania i będzie zawsze wiedziała, czego chce i co jest jej celem w życiu. A ona była tak bardzo wśród tego wszystkiego zagubiona. Czuła, że gdyby wiedzieli o tym jej rodzice i najbliżsi, byliby zawiedzeni. A naprawdę nie chciała ich w żaden sposób zawodzić... być jakimkolwiek powodem do smutku. Chciała zniknąć. Już nigdy nie czuć winy. Nigdy nie sprawiać nikomu żadnego bólu. Nigdy nie być problemem. Po prostu nie być. Nie istnieć. Nie żyć. Nie egzystować. Nie wegetować. Zakończyć to.
Najbardziej bała się zadawać innym ból. Najprawdopodobniej dlatego, bo sama właśnie jego najbardziej się obawiała. Z jednej strony pragnęła cierpienia. Przecież należało jej się. Zresztą to ono ją tak ukształtowało. Dzięki niemu była teraz kim była, a niespecjalnie chciałaby się zmienić. Uważała, że ma teraz odpowiedni charakter. Przez swoją większą od innych wrażliwość jest w stanie zauważać coś, co umknie zwykłemu obserwatorowi. Z drugiej jednak strony wiedziała, jak to upragnione cierpienie jest w stanie wyniszczyć. Bała się go. Tak bardzo się go bała. Że znowu zmieni jej rzeczywistość, którą spowiją ciemność i odcienie czerwieni... tego też zarazem pragnęła jak i się bała. Ten ból zajął w jej życiu już tyle chwil... odmienił jej poglądy, zmuszał do robienia rzeczy, których w normalnym stanie nigdy by nie zrobiła. Tyle zmienia... Tyle zmienia...
Nagle spojrzała na to wszystko trochę inaczej. Postanowiła odwrócić szachownicę. Może cały czas żyła w iluzji własnych odczuć? Może tak naprawdę wcale nie boi się przeżywania bólu, nie boi się straty tego, co w niej wykształcił na przestrzeni czasu. Może to tylko lęk przed tym, że jeśli przestanie odczuwać cierpienie, przestanie czuć cokolwiek innego? Zna te stany... Kiedy brakuje już sił na odczuwanie bólu i całe wnętrze napełnia się tym ponurym poczuciem pustki, która odbiera sens i znaczenie wszystkiego co mamy wewnątrz, jak i tego, co otacza nas dookoła.
Tak. Żyła w iluzji. Nie bała się bólu. Naprawdę go pragnęła. Tak bardzo zasługiwała na cierpienie... bała się tylko tej pustki. Tej nicości. Wypalenia tego wszystkiego, co zazwyczaj aż przeszywało jej wnętrze palącym bólem i nastania nowej "ery" w uczuciach.